Współcześnie nie brakuje także głosów o rzekomym kryzysie miłości i stwierdzeń, że niewielu już ludzi potrafi określić, czym jest miłość, a jeszcze mniej podobno wierzy w jej istnienie. Bardziej stonowane wypowiedzi formułują, że następuje stopniowy zanik uczuć miłosnych w klasycznym tego słowa znaczeniu. Podkreśla się, że życie erotyczne nam współczesnym jest wyjątkowo szerokie, ale płytkie, w którym słabnie i zanika zdolność odczuć i przeżyć^ miłosnych, a sama miłość staje się wątła i anemiczna. Powiada się wreszcie wprost, że obecnie nie miłąść, która przynosi niepotrzebne komplikacje, ale doznania czysto, seksualne mają wartość najwyższą i pożądaną. Jak jest naprawdę? Konia z rzędem temu, kto da tutaj jednoznaczną odpowiedź. Nie na darmo się mówi, że „miłość współczesna to tragedia naukowa”. I nie tylko dlatego, że naukowcy wiedzą, iż instynkt seksualny nie kieruje się wzajemnością w wyborze przedmio-; tu. Spróbujcie porozmawiać z ludźmi na temat ich miłości, to przekonacie się jak skrzętnie ukrywają jej prawdziwe, intymne oblicze, zasłaniając się znanymi wizjami z klasycznych Już lektur czy filmów. Często też ta zasłona ma ukryć niepewność ludzi i brak umiejętności rozpoznania co do tego, czy to już naprawdę jest miłość. Podobnie sprawa wygląda z wieloma ankietami dotyczącymi miłości, z których najczęściej dostajemy jej „życzeniowy” ( obraz, mieszczący się zgrabnie w ramkach wypole-” rowanych stereotypów i konwencji. Stąd też wiele publikacji popularnonaukowych woli prowadzić miłość na bezpieczne ścieżki jej historycznych przemian lub z dydaktycznym zacięciem przekazywać, jaka powinna ona być w życiu człowieka. Rzadko jednak dotyka się problemu, jaka jest miłość obecnie.