Kłopoty z miłością

Nie dyktuję tutaj, co jest modne, a oo niemodne — nie jest to celem niniejszej książki, tym bardziej że nim trafi ona do czytelnika, wiele w modzie już się zmieni. Trzeba samemu oglądać żurna- le, obserwować innych i wyciągnąć dla siebie trafne wnioski, bo do mody nie można się przecież ślepo stosować. Chodzi o to, ażeby z nowej mody podchwycić dla siebie coś stosownego, zindywidualizować ją do własnych możliwości. A początek lat osiemdziesiątych szczególnie sprzyja tej indywidualizacji. Przeglądając francuskie pisma fachowe, jak na przykład „Elle”, spotyka się wiele haseł mówiących o przekreśleniu wszelkich dyktatów mody i lansowaniu poglądów całkowitej indywidualizacji, w której każda kobieta stanowi i dyktuje modę dla siebie. Jest to o tyle interesujące, że po wieloletnich seriach dyrektyw i szczegółowych instrukcji dyktowanych przez paryską modę, nastąpił całkowity zwrot w drugą stronę, przekreślający wszelkie dyktaty i pozwalający nosić kobiecie, co jej się żywnie podoba. Sformułowania te stanowią istotną wykładnię stosunku do mody, jaki się w świecie wytworzył, dystansu do niej, jaki nam wolno mieć, a nawet powinniśmy, relacji między tymi, którzy modę projektują, rysują, szyją, a tymi, którzy z tego wybierają coś dla siebie. Bo przecież to nieprawda, że moda przestała nagle zupełnie istnieć i funkcjonować. Wprost przeciwnie — od czasu, kiedy to z nutką żalu ogłoszono koniec tzw. wielkiej mody (co było bardzo dawno), zapanował właśnie szalony ruch w interesie, tylko
że odbywa się na innych zasadach. Zamiast jednej mody — mamy ich bardzo dużo, z których możemy wybierać, ale to nie znaczy wcale, że modne jest wszystko. Innymi słowy, wolność od dyktatury oznacza, wolność… w ramach obowiązujących przepisów. Demokratycznych, owszem, pozostawiających paniom dużo swobody, ale określonych precyzyjnie, jak w Dzienniku Ustaw. Syntetycznie sprawę ujmując, można nosić zarówno strój dżinsowy, jak i niebywale wytworny „chanelowski” kostium. Czyli dwie skrajności, pomiędzy którymi istnieje cała rzeka stylów, stylików i mód. Można z nich korzystać dowolnie, byle ich nie mieszać i byle trafić w ich sedno. A także — w swój styl.