Jest rzeczą bardzo ważną, aby mąż ani przez chwilę nie uważał, że zawarcie małżeństwa uwalnia go od obowiązków zabiegania o względy kobiety, bo rzekomo stają aię one automatycznie mu należne i przysługujące. Od pierwszej nocy poślubnej (czy przedślubnej) kobieta pragnie być wciąż i na nowo zdobywana i „uwodzona”, oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu *. Zarówno ci mężowie, 'którzy oburzają się na żonę za to, że nawet po ślubie stawia lekki opór, jak i ci, którzy są takim oporem zdetonowani i onieśmieleni, zdradzają się z tym, że nie mają najmniejszego pojęcia o psychice kobiety i o właściwościach jej płci, przeżyciach i odruchach w dziedzinie płciowej.
Mądre kobiety przypominają często o tych potrzebach swoim mężczyznom. Szczególnie w małżeństwach, które już nieco są sobą znużone, kobiety stosują wiele niewinnych flircików i różnorodnych taktyk kobiecej kokieterii, w których chodzi często to, aby mąż zauważył na nowo w żonie kobietę w sensie erotycznym — j,ako partnerkę seksualną. Z biegiem lat zmienia się bowiem i obniża atrakcyjność, świeżość i urok współżycia seksualnego z partnerem, a wkrada się przyzwyczajenie, co stwarza stałe zagrożenie dla małżeństwa, związane z tendencją do odmiany. Te kobiece strategie miłosne wykorzystują wiedzę o świecie uczuć; odwieczną prawdę, że miłość jest tym intensywniejsza ulega prawom odnowy, im bardziej towarzyszy jej uczucie niepewności i obawa o utratę partnera lub obawa o utratę jego miłości.