Ale, na szczęście, te czarne przepowiednie w większości się nie ziszczają (przynajmniej w naszym kraju), a sprawy seksu nie są na gół w życiu ludzi wyodrębnione i wyizolowane, celem samym w sobie i trwają tylko tak długo, jak długo trwa kontakt fizyczny kobiety i mężczyzny. Dla znakomitej większości ludzi seks stanowi tylko jeden z elementów bogatego, świadomie kształtowanego życia, w którym drugą osobę powinno się traktować nie jako narzędzie rozkoszy fizycznej, ale jako towarzysza życia w dobrym i złym. Takiego życia, w którym z pięknych i wielorakich powiązań uczuciowych mogą się zrodzić zbliżenia fizyczne, wzmacniające uczucia kochających się ludzi. Tym bardziej, że przecież — zgodnie z opiniami wielu autorów — miłość’ może stać się obecnie istotnym ratunkiem człowieka przed skutkami techniki i cywilizacji, stanowić często ucieczkę przed brutalnością otoczenia, być ostatnią barierą wstydliwie otaczającą intymną sferę jego życia.
Może więc pod płaszczykiem prezentowanego dzisiaj często sceptycyzmu, nihilizmu, obojętności i zimna, kryją się wielokrotnie niedostrzegalne dla nas odwieczne marzenia i uczucia współczesnych nam ludzi? Może w tym wypadku zawierzyć intuicji i wiedzy poezji? „My, ludzie dwudziestego wieku, wstydzimy się kochać” pisała przecież w swym przepięknym wierszu Małgorzata Hillar, przyznając potem, że gdy nikt nie widzi — „umieramy z miłości…”