Alarmuję póki czas, ratujmy język miłosny

, Nic więc dziwnego, że autorka tak popularnej dzisiaj książki pt. Sztuka kochania wprost pisze: „Alarmuję póki czas, ratujmy język miłosny, wyrzućmy 'na śmietnik «wstydliwe milczenie», bądźmy ludźmi”. Proponuje też sięgnąć do staropolskich tekstów Mikołaja Reja, Jana Kochanowskiego
Andrzeja Morsztyna, które zawierają wiele dowcipnych i ładnych określeń dla kobiecych i męskich wdzięków. O potrzebie i konieczności zmiany w tej dziedzinie świadczą również zabawne broszurki lekarza krakowskiego Kurkiewicza o płciow- nictwie . Wymyślał on już w początkach naszego stulecia erotyki polskie, które nas dzisiaj rozśmieszają, nie doprowadzając jednak do istoty rzeczy. Najczęściej więc współcześni kochankowie rozwiązują te kłopoty sami, tworząc sobie z własnej wyobraźni i literackich wzorów ściśle tajne, miłosne „szyfry” — tylko ich obowiązujące. Wiele tutaj zależy od dojrzałości uczuciowej partnerów, ich’ kultury, erudycji i wykształcenia. W wielu też wypadkach (o czym świadczą rozmowy z pacjentami poradni) te intymne „szyfry” sprowadzają się do dźwięków i słów o charakterze .zdecydowanie seksualnym, artykułowanych bez żadnego określonego sensu, a swoją intonacją i barwą wyłącznie dopełniające miłosny kontakt. Oczywiście, są one potrzebne i normalne w sferze zmysłowości, nie wzbogacają jednak erotycznego słownictwa.