Wielokrotnie dochodzimy do konkluzji, że jeden z podstawowych uroków miłości polega między innymi na tym,’ że ludzie kochając się poznają się nawzajem coraz lepiej i odkrywają nowe, piękniejsze i wartościowsze cechy osobowości drugiego człowieka. Jednak w procesie dojrzewania miłości, a także w kolejnych jej fazach fascynuje nas także powierzchowność partnera, jego sposób zachowania, atrakcyjność erotyczna. Przez zmysłową stronę miłości poznajemy więc piękno własnej cielesności, erotyczne reaikcje wywołane działaniem zmysłów, rozwijamy nasze marzenia i pragnienia. Popatrzmy pod tym kątem na przykład na mężczyzn. Ci odwieczni „wzrokowi zmysłowcy”, charakteryzując wybrankę swojego serca, najwięcej uwagi przywiązują do jej urody, wdzięku, uroku osobistego, budowy ciała, sposobu ubierania się. Słowem — najpierw określają Walory ciała, dając im pierwszeństwo przed zaletami umysłu czy „duszy”. Współcześni mężczyźni, doceniając więc całe wyposażenie niewiasty, jakie otrzymała ona w wyniku emancypacji, nie myślą rezygnować wcale z atrybutów jej kobiecości. Sądzę, źe przekonały się o tym niejednokrotnie, rozgoryczone po niewczasie małżonki, które już w kilka miesięcy po ceremonii zaślubin doszły do mylnego wniosku, że „już się nie trzeba podobać”, że własny mąż stał się osobą niekrępującą i na tyle oswojoną, że nie warto starać się dla niego o swój wygląd zewnętrzny. Ujawniają wtedy panie całą skomplikowaną-„kuchnię’” swej urody, a przybrudzone często szlafroki, znudzone twarze wysmarowane kremami i przysłowiowe papiloty — dopełniają reszty. Stają, się zaczątkiem niejednych rozczarowań małżeńskich.